á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Opis czas zacząć, żeby nie było że zrzędzę ;) Książkę którą napisał Jakub Porada pod tytułem "Polska da radę - przewodnik osobisty " - ogólnie polecam i postrzegam jako zachęcenie do odkrywania i zwiedzania naszego kraju, (...) robienia tego z przygotowaniem oraz szukania tanich sposobów realizacji celu, a także do samego zachęcania do czytania, za co dodatkowy plus. Nie każdemu mogą spodobać się wybrane destynacje, sposoby dotarcia czy polecane noclegi, ale nie o to w tej książce chodzi. Całą esencja zawarta jest w stwierdzeniu: "każdy miesiąc jest dobry na wyjazd". Warto się do podróży przygotować, podane sposoby i podpowiedzi są trafne i przydadzą się komuś kto nie jest wyjadaczem i podróżnikiem pełną gębą. Wiadomo że przewoźnicy i inne firmy turystyczne padają a na ich miejscu pojawiają się inne, ale to trzeba by aktualizować praktycznie co roku. Podpowiedzi co do noclegów, sposobów dotarcia oraz samych cen zwiedzania są dobre dla tych co lubią nie wydawać fortuny, a chcieliby zobaczyć jak najwięcej, za jak najmniej. Autor zachęca do szukania czym taniej tym lepiej. Pewnie nie przekona do tych sposobów, ludzi lubiących słowa vip, premium, podwyższony standard, 1 klasa itp. itd., choć i tu zdarzają się przysłowiowe okazje ;) Podejście osobiste do opisywanych miejsc, wyszukiwanie ciekawostek, odkrywanie tego co autora kręci, to bardzo dobry trop, bo książka jest autentyczna i pisana z pasją, a to powoduje że dobrze się ją czyta, Tutaj dochodzimy (dla wytrwałych) do finału i jednocześnie opisania tego, o czym wspomniałem na początku. Pan autor urodzony w Kielcach, zamieszkały od lat i związany z Warszawą, opisał swoją małą ojczyznę. Bardzo dobrze, że się z tym miastem utożsamia i je promuje. Też tak robię w przypadku tzw. "mojego miasta". Tutaj wtrącę małą dygresję, że jednak zdecydowanie łatwiej się to robi i jakoś tak z większym namaszczeniem, gdy nie jest się stałym mieszkańcem takowego miasta np. rodzinnego bądź miejsca wychowania, urodzenia itp. Niestety trochę nam Pan Jakub przysłowiowo odjechał w promowaniu Kielc, a dokładnie uległ sztucznemu pompowaniu ich wielkości poprzez zwiększanie liczby ludności. Książka była wydana w 2015 roku. Dane, co można wywnioskować po książce, były zbierane w 2014 roku, patrząc na przytaczaną ilość miast w Polsce, oraz tym samym też źródło korzystania jeżeli chodzi o liczby, czyli GUS. Sprawdzając dane statystyczne, Kielce w 2014 roku liczyły 199 475 mieszkańców. W najlepszym roku dla liczby mieszkańców tego miasta, czyli 1991 liczba wynosiła 215 005. Tymczasem w książce jest napisane: " to miasto liczące prawie 250 tysięcy mieszkańców". Jak to mawiają, prawie robi wielką różnice. Dla porównania Szczecin liczący w 2014 roku 407 180 mieszkańców określony jest w książce, jako miasto które: "ma niecałe 400 tysięcy mieszkańców". Taka konkluzja, jak to z miasta w czasie rzeczywistym wtedy, niespełna 200 tysięcznego można zrobić ćwierć-milionowe, które na tle takiego Szczecina nie wygląda już jak o połowę mniejsze, tylko trochę mniejsze. Wiem, że "lokalny patriotyzm" i pokazanie swojej małej ojczyzny w jak najlepszym świetle, to miłe i zacne, i godne podziwu, dodaje mocy, promuje na cały kraj, ale jak ktoś się niekoniecznie zna na takich rzeczach, jak liczba mieszkańców miast w Polsce, to nawet tego nie wyłapie, ale porówna sobie Kielce-Szczecin na podstawie takowych informacji i będzie wprowadzony w błąd. Mnie to od razu wpadło w oko i wyłapałem. Na koniec zaapeluje. Promujmy swoje małe ojczyzny zacięcie i z pasją, ale nie przesadzajmy co do ich rzeczywistych wielkości. Liczb nie oszukasz ;)